185 zł - dla Ciebie to jedno wyjście na zakupy. Dla nich – być albo nie być.
Pani Józefa nie ma rodziny, a jej jedyny syn zginął w wypadku samochodowym. Na leki wydaje 800 zł miesięcznie. Prawie nie chodzi, a na co dzień towarzyszą jej kule ortopedyczne. Nie ma toalety i wody, ale martwi się… że ktoś inny ma gorzej. Kobieta jest uczestniczką programu „Karta dobra”, w którym najbardziej potrzebujący seniorzy otrzymują kartę na zakupy. Wielu z nich każdego miesiąca stoi przed wyborem co kupić za skromną emeryturę. O tym, kim są uczestnicy projektu, opowiadają organizacje pozarządowe, które każdego dnia mierzą się z ubóstwem osób starszych.
Skala biedy seniorów bywa porażająca. Nie mówimy o żadnych danych z raportów, ale o tym co widzimy na co dzień. Dla niektórych osób 185 złotych to jedno wyjście na zakupy, czy też do restauracji. Dla wielu seniorów z programu „Karta dobra" to znacząca część miesięcznego budżetu na wyżywienie.
Marcin Kałużny, prezes Stowarzyszenia Sursum Corda

Pani Halinka (90 lat) od dawna zaangażowana jest w wolontariat. Nigdy się nie skarży. Robi na drutach wełniane kapcie i kamizelki dla dzieci z domów dziecka. Od 15 lat jest wdową, nie ma własnych dzieci, ani bliskich z którymi mogłaby spędzać czas.
Tadeusz Len z Fundacji Droga

Pani Józefa (imię zmienione) ma 84 lata i jest osobą leżącą. Mieszka w małym domku na wsi z nieogrzewaną łazienką, bez ciepłej wody. Pani Józefa ma 1600 zł emerytury. Nie jest w stanie napalić w piecu, więc jedynym źródłem ciepła jest grzejnik elektryczny.
Paweł Krassowski z organizacji Nasza Szczycieńska Ziemia
Program „Karta dobra” pozwolił nam dotrzeć z pomocą do schorowanych, potrzebujących seniorów, najczęściej samotnych. Karta na zakupy stała się dla nich znaczącym odciążeniem domowego budżetu. Po pierwszych zakupach, możliwych dzięki karcie, zadzwoniła do nas jedna z seniorek z programu. Chciała podziękować, bo kupiła sobie orzechy w miodzie, na które od dawna miała ochotę, ale nie było jej stać, żeby sobie na nie pozwolić…To jest bieda, o której mówi się za mało i wciąż robi się za mało, by poprawić los tych ludzi.
Renata Ziaja, wiceprezes zarządu Fundacji Atelier Spółdzielczości i Ekonomii Społecznej
